Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/103

Ta strona została przepisana.

downiczego, ministra — jedném słowem nazwisko owego człowieka, w którego potężnej dłoni spoczywa szczęście i egzystencja takiéj rodziny.
W rodzinie Joyeuse odgrywało nazwisko Hemerlingue taką rolę. Po dziesięć i dwadzieścia razy na dzień wymawiały je młode dziewczęta wśród niewinnych swych marzeń:
— Tak, gdyby Hemerlingue tylko zechciał...
— To zależy od Hemerlingue’a...
A z jaką poufałością rozmawiały biedne panienki o tym kolosie złotym!
Pytaniom, czy z ojcem rozmawiał, czy był w dobrym humorze i t. d. nie było końca...
Tak to już na świecie; wszyscy my — jakikolwiek los przypadł nam w udziale — mamy poniżéj siebie skromniejsze, więcéj uciśnione biedne istoty, które w nas widzą szczęście i wielkość, ubóstwiają nas niemal, a my dla nich jesteśmy obojętni, wzgardliwi a nieraz okrutni...
Proszę więc sobie wyobrazić, jaką męczarnią było dla pana Joyeuse wymyślanie rozmaitych historyjek i anegdotek na cześć tego nędznika, który go po dziesięcioletniéj jak najwierniejszéj służbie w sposób tak barbarzyński oddalił. Mimo tego wywiązywał się tak doskonale z swego zadania, iż niewinne jego oszukaństwo jak najzupełniéj mu się udawało. Podpadało to tylko, że ojczulek co wieczora z niesłychanym apetytem zasiadał do stołu. Dziwić się jednakże temu nie można, jeżeli się zważy, że biedny od dnia utraty swéj posady obiadu nie jadał.
Tak upływał dzień za dniem, a pan Joyeuse zatrudnienia znaleść nie mógł; zrobiono mu wprawdzie ofertę w „Kasie terytorjalnéj“, znał jednakże zanadto dobrze stan interesów i manipulacje téj instytucji i z nader łaskawéj propozycji nie korzystał, postanawiając sobie stanowczo trzymać się zdała od téj niecnéj spelunki.