Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/123

Ta strona została przepisana.

najprędzéj i jak najwięcéj zarobić, mianowicie że honorarium wybierał zwykle naprzód, aby niém opłacić najuciążliwsze i najwięcéj go niepokojące długi. W końcu jednakże zaniemógł; uparta choroba, spotęgowana brakiem krwi. rzuciła go na łoże, tak że całemi tygodniami ani wychodzić ani pracować nie był zdolen.
W tém opłakaném położeniu zapragnął, aby jedynaczka jego do domu wróciła; wyrwano ją więc z cienistego i błogiego instytutu. Znalazła się znów w ojcowskiém atelier, w którém dotąd jeszcze dawne przebywało towarzystwo, z tą tylko różnicą, że oprócz choroby zawitał nowy gość — dr. Jenkins.
Piękna, szczera twarz, otwarty i wesoły charakter ulubionego już wówczas lekarza, który mimo licznéj klienteli i praktyki nie nadymał się zbytnią zarozumiałością — poświęcenie wreszcie, z jakiem ojca pielęgnował, wpoiły Felicji szacunek dlań i sympatją; tym sposobem stał się od razu jéj przyjacielem, powiernikiem i łagodnym a troskliwym doradzcą.
Jeżeli czasem ktoś z towarzystwa w atelier przebywającego, lub nawet sam Ruys, pozwolił sobie jakiegoś nieprzyzwoitego słowa lub dwuznacznego dowcipu, wówczas Jenkins marszczył czoło, ściągał brwi, mlaskał językiem, aby okazać swe niezadowolenie, lub odwracał uwagę Felicji na inny przedmiot.
Często zapraszał ją do siebie, gdzie cały dzień spędzała w towarzystwie jego żony, i starał się w ogóle wedle sił o to, aby nie powróciła do dawnego roztrzepania, albo czegoś gorszego, bo wszakżeż znajdowała się w najgroźniejszém i najsmutniejszém opuszczeniu moralném.
Lecz więcéj aniżeli nienaganny, płci pięknéj właściwym taktem bogato wyposażony wzór, jaki napotkała w pani Jenkins, strzegło Felicją od wszelkich zboczeń zamiłowanie do sztuki. Tkliwa jéj dusza odczuwała piękno