Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/142

Ta strona została przepisana.

w rozmaitych pierwszorzędnych salonach, było awanturnicą niezwykłych powabów. Widywał ją Nabob i kiedy nareszcie doszedł do ogromnych bogactw, gdy został ulubieńcem beja i postanowił rozpocząć życie na własną rękę, stała się jedynym przedmiotem jego adoracji.
Dziecię wyrosło już na wysoką i dorodną pannę, chociaż ociężałą ale piękną. Jej inteligencja i tak niezbyt świetna jeszcze bardziej została zaciemnioną życiem próżniaczem, gnuśnością i używaniem tytoniu nasyconego opium i konfiturami z róży: wrodzona powolność i odrętwiałość, leżąca w krwi flamandzkiej, dokończyła reszty, dodawszy do tego najgorsze wychowanie, obżarstwo, zmysłowość i butność, a będziemy mieli cacko prawdziwie lewantyńskie.
Lecz Jansoulet zupełnie na to nie zważał.
Dla niego była ona zawsze, aż do jego przybycia do Paryża istotą wyższą, osobą wielkiego świata.
Mówił z nią zawsze rozogniony, okazując najwyższy szacunek, w obec niej przybierał postawę na poły zgiętą, bojaźliwą, dawał jej pieniądze bez rachunku, zadawalniał fantazje najkosztowniejsze, najwyszukańsze; wybryki najbardziej nierozsądne, wszystkie wyskoki umysłu damy lewanckiej, rozgrymaszonej przez próżniactwo i nudzącej się najokropniej.
Jeden wyraz usprawiedliwiał wszystko: „jest to panna Afebin“.
Wreszcie stosunki między nimi były prawie żadne, nieistniały wcale; on zawsze bawił w Kasbach albo w Bardo, przy beju, pełniąc obowiązki dworskie a właściwie zajmując się w kantorze; — ona spędzała całe dni w łóżku, utrefiona perłami i diamentami wartości około 300 tysięcy franków, które ją prawie nigdy nie opuszczały; denerwując się nieustannem paleniem tytoniu, prowadząc życie jak w haremie