Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/16

Ta strona została przepisana.

filantropem nie okazał. Ale skądże to pochodzi, że go Nabobem nazywają?
— Mój Boże — takich rzeczy Paryżanie tak ściśle nie biorą... dla nich każdy bardzo bogaty obcokrajowiec jest Nabobem; zresztą Jansoulet jakby stworzony do tego przydomku: ciemna prawie brązowa płeć, oczy jak dwa rozżażone węgle, przytém niezmierne bogactwo, którego — śmiało to mogę twierdzić — jak najszlachetniéj i najrozsądniéj używa. Jemu to — mówił daléj doktor tonem skromności — jemu właśnie mam do zawdzięczenia, że nareszcie zdołałem wprowadzić w życie stowarzyszenie betlejemskie, ów dobroczynny zakład dla niemowląt, nazwany przez jednę z gazet porannych, którą przeglądałem, zdaje mi się że „Messager“ — największą zdobyczą stulecia.
Książe rzucił niedbale okiem na rozpostartą przez doktora gazetę. Nie był on czułym na reklamy gazeciarskie, chłodno przeto odpowiedział:
— Ten pan Jansoułet zdaje się rzeczywiście być bardzo bogatym. Złożył kapitał na założenie teatru Cardailhac’a; płaci długi Monpavona, Bois-Landry urządza mu stajnie, stary Schwalbach galerją obrazów; to wszystko kosztuje pieniądze.
Śmiejąc się odrzekł Jenkins.
— Tak, kochany książę, gdyby sobie tylko był w panu tak nie upodobał... Lecz mój biedny Nabob, który tu przybył z zamiarem zrobienia z siebie paryskiego lowelasa, w panu znalazł znakomity ku temu wzór, i nie taję, żeby mu bardzo było przyjemném, gdyby do swego wzoru mógł się zbliżyć.
— Wiem o tém, wiem... Monpavon już mi go chciał przyprowadzić... Ale ja chcę odczekać — rozpoznać; przy milionach gdzieś daleko zgromadzonych, bardzo trzeba być ostrożnym. Zresztą nie zarzekam się, jeżeli go gdzieś