Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/168

Ta strona została przepisana.

odbicia się promieni od wody. Racz pan spojrzeć tutaj, panie sekretarzu!
I przy tych słowach poprowadził go do framugi okna, na której stało wielkie naczynie z wodą z moknącą tu wierzbą, gdy tymczasem pani Polge pośpiesznie zasunęła firanki nad kolebką Wołocha, na wieczny sen.
Należało szybko dalej czynić przegląd zakładu, aby choć w części zagładzić nieprzyjemne wrażenie, wywołane widokiem sypialni, czyli dortuaru! Naprzód pokazano wielką pralnię z parownią, suszarnią, termometrami: wielkie szafy orzechowe, pełne czepeczków dziecinnych, napierśników, powiązanych tuzinami i opatrzonych w kartki.
Bielizna wyprana, oddawana była do składu przez małe okienko, stosownie do numeru, jaki pomieściła na niej służebna. Można było widzieć całe w tym razie postępowanie; bielizna czysto uprasowana, wydzielała ze siebie woń świeżości i zdrowia.
Takie były tu zapasy, że starczyłyby do ubrania co najmniej 500 dzieci.
Bethleem urządzone było na wielką skalę i wszystko stosowano do tej miary.
Znajdowała się też tutaj apteka równie bardzo obszerna, błyszcząca ustawionemi butelkami i słojami ze szkła z napisami w języku łacińskim, widziałeś olbrzymie moździeże marmurowe, we wszystkich prawie zakątkach lokalu, — potężne sztuczne stawy zarybione a obejmujące w sobie długie i obszerne wanienki oszklone; łazienki, zaopatrzone we wszelkiego rodzaju przyrządy, już do zwykłej kąpieli, już do tuszu, w rozmaitych rodzajach, kroplistych, płynnych, deszczowych, rzucających wodę cienkimi strumykami lub spadających z siłą uderzenia bicza; dalej kuchnie z olbrzymimi ko-