Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/17

Ta strona została przepisana.

w trzecimé miejscu spotkam, w teatrze lub w towarzystwie...
— Właśnie ma żona moja zamiar dać mały bal na przyszły miesiąc, i jeżeli książę nam ten zaszczyt wyświadczyć raczysz...
Przy tych słowach wszedł szwajcar przy drzwiach służbę pełniący:
— Pan minister spraw wewnętrznych jest w niebieskim salonie, ma tylko jedno słowo z Ekscelencją do pomówienia... Na dole w galerji czeka dotąd jeszcze prefekt policji...
— Dobrze, dobrze! zawołał książę — ja zaraz przyjdę, chciałbym tylko naprzód załatwić kwestją kostiumu — hej panie — jak się tam nazywasz, cóż więc w końcu będzie z owemi falbankami?... Do widzenia, doktorze... Perły daléj zażywać — prawda? i nic więcéj?
— Nie, nic więcéj, odparł Jenkins, żegnając się. Wyszedł cały rozpromieniony z zadowolenia, za jednym rzutem bowiem dwie odniósł korzyści najpierw zaszczyt mieć księcia na balu u siebie, powtóre radość z powodu przysługi uczynionéj przyjacielowi swemu Nabobowi.
W przedpokoju spotkał większą ilość gości niż poprzednio; pierwsza falanga cierpliwie czekających wzmocnioną została nowymi przybyszami; innych znowu wybladłych i bojaźliwych spotykał na schodach — a na dziedzińcu wciąż zajeżdżały jeszcze w owém poważném prawie uroczystém tempo w półkolu się ostawiające powozy, podczas gdy w książęcéj komnacie nie mniéj poważnie rozstrzygano kwestją falbanek i rękawków.
— Do „Cerklu“ — rozkazał Jenkins swemu woźnicy.
Powóz toczył się teraz przez place, mosty z powrotem ku placowi de la Concorde, który już zupełnie inny przedstawiał widok.
Mgła usunęła się ku Garde-Meubles i ku greckiemu