Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/171

Ta strona została przepisana.

bienia panom z Tuilleriów. Nagle uczuli niezwykły apetyt i pragnienie.
Zabrano się tedy do spożycia darów bożych, nie zaniedbując dolewać z butelek, tak, że po upływie godziny pomiędzy parami zapanowała niezwykła harmonia i wesołość.
Na odjezdnem, ktoś z obecnych powstał a wziąwszy w rękę największy kielich, zawołał:
— Za powodzenie naszego Bethleemu!
Poruszyły się krzesła, trącono się szklankami i poszły rozmaite z kolei wiwaty. Wypito zdrowie wszystkich po szczególe i ogólnie życzono sobie zdrowia i wszelkiej pomyślności.
Kiedy nareszcie ostatnia butelka dostała się pod stół, p. sekretarz, z rozpromienioną twarzą, zaprowadzony został do karocy i odjechał w najwyborniejszem usposobieniu. W szerokiej alei, obsadzonej topolami, mieszały się ostatnie smugi zachodzącego słońca.
Po odjeździe gości, cały park utonął w ponurej ciszy.
Powoli, powoli, znikały wydatniejsze przedmioty, ciemniały szyldy i napisy na frontonie gmachu, tylko w oknie pierwszego piętra zajaśniało czerwonawe światło gromnicy zapalonej u wezgłowia łoża małego, zmarłego Wołocha.
„Dekretem wydanym na dniu 12 marca 1865 a potwierdzonym przez p. ministra spraw wewnętrznych i na osobiste jego przymówienie się, p. Jenkins, doktor medycyny prezydujący w fundacji zakładu bethleemskiego, mianowany zostaje kawalerem orderu legii honorowej i tymże ozdobiony, w nagrodę wielkich ofiar i poświęcenia dla dobra cierpiącej ludzkości.“
Nabob czytając te wiersze, pomieszczone na samym wstępie dziennika urzędowego, doznawał pewnego rodzaju oślepienia.