Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/172

Ta strona została przepisana.

Czy podobna?
Jenkins dekorowany, a on?
Po dwakroć przeczytał, w tem mniemaniu, że zapewne zaszła omyłka w nazwisku.
W uszach mu zaszumiało.
Litery tańczyły mu przed oczami i podwajały się; jakiś czerwonawy odblask je oblewał.
Spodziewał się oddawna że to jego nazwisko, nie zaś nazwisko doktora będzie figurowało w tym artykule. Jenkins jeszcze wczoraj mówił mu najwyraźniej:
— Cała sprawa wzięła obrót doskonały!
Wyrazy te wprowadziły go w błąd.
Był to rzeczywiście cios, jakiego się wcale nie spodziewał; temu człowiekowi, zawsze prawie wszystko udawało się, nie znajdował dotąd prawie nigdzie oporu swej woli.
Obecny wypadek obudzał w nim smutne myśli. Żyjąc dotąd dla ludzkości a właściwie po nad całą ludzkością, zaczynał wątpić i niedowierzać!
A zatem, rzekł do Géry, który codziennie miał zwyczaj wchodzenia do jego pokoju. Czy widziałeś dziennik urzędowy? Patrz, czytaj! Mnie tu wcale nie ma.
Starał się uśmiechnąć, gdy w rzeczywistości mówił to z wezbranem żalem w sercu gotów rozpłakać się jak dziecko.
Potem nagle, z dziwną dobrodusznością w obliczu, co mu najwięcej jednało przyjaciół, zawołał:
— Mnie to bardzo zasmuciło., nie spodziewałem się! Tego trochę za wiele!
W tej chwili otworzyły się drzwi, i wbiegł Jenkins zarumieniony, rozgrzany, zlany potem, który w najwyższem oburzeniu krzyknął:
— To nikcz#nność! To podłość trudna do uwierzenia! To być nie może, tak być nie powinno!