Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/19

Ta strona została przepisana.

ciela, pana markiza de Monpavon, to też już nie próbował dalszych perswazyj i wszedł do sypialni, wprost przed komin, przy którego ogniu stały rozmaite żelazka fryzurowe — obok zaś znajdowało się odgrodzone algierskim dywanem laboratorium, w którém się Monpavon swojemu Francis kazał obrabiać. Z gabinetu tego rozchodził się zmieszany zapach patschuly, złotego kremu, spalenizny rogu i włosów; od czasu do czasu, w chwili kiedy Francis wszedł zmienić żelazo, można było spostrzedz ogromny stół tualetowy, założony niezliczoną ilością małych narzędzi z kości słoniowéj, perłowéj macicy i stali — piłki, nożyczki, kiści do pudru, szczotki, flaszeczki, naczyńka z bielidłem, pomady, a wszystko oznaczone kartką, uporządkowane starannie; w środku zaś całego kramu, wśród narzędzi metalowych i miniaturowych naczyniek, leżała już prawie drżąca postać starca, długa wychudła, z starannie utrzymanemi paznokciami, jak u japońskiego malarza. Monpavon oddając się jednemu z najuciążliwszych swoich a nieskończenie ważnych zatrudnień porannych, mianowicie należytemu ułożeniu twarzy, rozmawiał z doktorem o wątłém swém zdrowiu, o działaniu pereł, które jako odmładzające pod niebiosa wynosił. Gdy tak niewidzialny z po za opony rozmawiał, można było mniemać, że to książę de Mora mówi, tak zupełnie przyswoił sobie jego ton i akcent; były to też same urywane zdania, niknące w kilku zaledwo artykułowanych syczeniach ps, ps, ten sam sposób wyrażania się, jedném słowem owo arystokratyczne, wymuszone, niedbałe jąkanie i szeptanie, znamionujące jak najgłębszą wzgardę dla plebeuszowskiéj sztuki wysłowienia się. Każdy z otoczenia księcia starał się tę wymowę, ten ubliżający ton, ubarwiony pozorem naturalności o ile możności naśladować.
Jenkins, któremu się to toaletowe posiedzenie za długiem zdawało, zabierał się do odejścia.