Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/190

Ta strona została przepisana.

rozrywek, na nauce, na marzeniach w dwie osoby i na swobodnych pogadankach.
— O z jakim zapałem, z jakiem ożywieniem mówiła ona o swej sztuce, o powołaniu, jakiemu chciała się poświęcić, słuchałam ją z prawdziwem zachwyceniem. Wiele też wówczas przedmiotów stało się dla mnie zrozumiałych, o których bez niej nie miałabym żadnego pojęcia.
Jeszcze dziś, kiedy idziemy z ojcem do Louvre’u, albo na wystawę w dniu 1 maja, każda lepiej wykonana rzeźba przypomina mi moją przyjaciółkę Felicję. W mojej młodości była ona dla mnie uosobieniem sztuki; harmonizuje to z jej pięknością, z jej usposobieniem nieco ekscentrycznem, dziwacznem. Spostrzegałam w niej zawsze zarodki wyższości, chociaż ta wyższość kształciła mój umysł; nie obawiałam się wcale mojej artystki, nie byłam nieśmiałą jak inne wyższego niż ja ukształcenia.
Nagle nasze spotkania urwały się niespodzianie, przestałam ją widywać... Napisałam do niej, nie otrzymałam odpowiedzi. Więc dla niej nadeszły czasy chwały i sławy, dla mnie dni smutne, pospolite pracyi obowiązków koniecznych. I oto z przyjażni, z uczucia tak głębokiego, gdyż inaczej tego nazwać nie mogę... nie pozostało nic więcej prócz wspomnienia, i troszkę popiołu, którego nawet nie warto poruszać.
Alina nachylona nad robotą opowiadadając szczegóły młodości, rachowała równocześnie i węzełki siatki, być może dla zamaskowania tym sposobem nieprzyjemnego wspomienia. Paweł Géry słuchał mocno wzruszony wyznań z tych ust czystych, niepokalanych kłamstwem i tem więcej umacniał się w przekonaniu, że miłość owej kobiety, byłaby dla niego jedynem szczęściem życia.