Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/210

Ta strona została przepisana.

— Jest to zwykły dorobkiewicz — mówił. — Cały swój obecny majątek zawdzięcza żonie, pani Paul...
Pani Paul umie przyrządzać pewną pomadę, a ponieważ jest już od lat dwudziestu u księcia, który właśnie tej pomady używa, więc egzystencja tam p. Louis jest zabezpieczona.
Skoro pan Louis dowiedział się, że pani Paul może mieć sporą sumkę, oświadczył się o jej rękę, jakkolwiek znacznie od niego była starszą. Pani Paul nie mogła się oprzeć powabom młodziana, a książę obawiając się utracić swą znakomitą fabrykantkę pomady, przyjął jej męża na kamerdynera.
Ja to znalazłem bardzo naturalnem i moralnem, a na moralności stoi świat cały. Użalania się więc pana Francis nie miały żadnej rozsądnej podstawy, tem więcej, że kierowała nim wrodzona zazdrość i zawiść. Kolacja, jaką nam podano, a złożona z potraw, o których nazwisku nawet nigdy nie słyszałem, z winem wcale dobrem, zapewne czerpanem z piwnicy pańskiej, oddziałała na mnie bardzo przyjemnie. Zapanowała też ogólna wesołość, gdy nagle wyróżniły się dwa głosy.
Mówiącym był p. Barreau.
— Powiedz mu niech się zgoła nie odzywa w tej sprawie. Czy ja się mieszam do niego? Przecież sam Bompain ma polecenie kontrolowania a nie on! Zresztą cóż mogą mi zarzucić? Rzeźnik przysyła pięć koszów mięsa każdego poranku. Potrzebuję tylko dwa a sprzedaję resztę. Gdzież to nie robią coś podobnego? Tymczasem ten niegodziwiec, zamiast pilnowania swych zajęć na górze, schodzi na dół i mięsza się do rzeczy, które do niego nie należą. Albo n. p. ta klika bywająca u mego pana wypaliła w ciągu trzech miesięcy za 28 tysięcy franków samych cygar. Pomyśl tylko jaka to straszna suma! 28 tysięcy fran-