Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/215

Ta strona została przepisana.

Mówię serjo, wszystko jest tylko mydleniem oczów, meble wynajęte są od Fitily, ciekawości, obrazy należą do starego Schwalbacha, który zajmuje się tymi przedmiotami, wypożycza je i każe sobie grubo za to płacić. Modystka i szwaczka robi margrabinie wszystkie suknie na poczekaniu, a choć tam nie są one bardzo modne, nikt na nie nie zważa, bo sama pani jest arcy piękną osobą.
Nakoniec co do służących.
Tych zmienia się co tydzień i kantor miejscowy dostarcza ich na każde żądanie, ktoby bliżej życzył sobie zapoznać się z domami pańskimi, napotkałby bardzo często ten sam blichtr i mydlenie oczów.
Tacy lokaje sprowadzani z kantorów pozostają w służbie tydzień lub dwa najwyżej, gdyż jak głoszą wieści, pan margrabia nie zwykł nigdy płacić służbie a nawet żywi ich bardzo nędznie. W domu tym kuchnia jest zawsze ciemna i zimna. Ani iskierka ognia nie błyszczy na kominie, państwo bowiem zwykle obiadują w mieście, a gdy jadą na bal, tam jedzą kolację. Często się też zdarza, że osoby wysokiego stanu, wracając do domu choćby o północy, wstępują do pierwszej lepszej restauracji dla zaspokojenia głodu. A zatem Bois-l’Hery miał słuszność opowiadając nam o tem wszystkiem. W hotelu ambasady austrjackiej dają najlepiej, w hotelu hiszpańskiej już gorsze jedzenie i wino, a tylko w ministerjum spraw zagranicznych można się spotkać z pieczonym drobiem.
Oto obraz życia naszych wielkich dygnitarzy. Gdzie nieraz sknerstwo i skąpstwo do ostatniego posunięte stopnia.
Mały groom umie tak doskonale naśladować swego pana, że zdawałoby się jakby był jego rodzonym bratem. Potrzeba przyznać, że Paryż jest istotnie wielkiem miastem, że można w niem żyć piętnaście