Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/258

Ta strona została przepisana.

skałam i, zupełnie obnażoną z drzew i traw, prawie zupełnie białą z powodu wielkiej skorupy guana morskich mew i jaskółek; przytem u stóp jej huczy spienione morze, bardzo blisko, i cisza całej okolicy przerywaną jest zaledwie szmerem i burzeniem się spienionych fal oraz przeraźliwym krzykiem dzikiego ptactwa, które tu krąży wielkiemi gromadami.
Mój przewodnik, niezmiernie obawiający się celników i żandarmów, pozostał na górze w przystani, z powodu, że tuż przy zejściu ze skały stał posterunek żandarmski strzegący brzegów rzeki; ja zaś skierowałem się ku wielkiemu budynkowi czerwonej barwy, wzoszącemu się pompatycznie w tej przestrzeni z trzema swemi piątrami, o wybitych szybach w oknach, z zapadłym dachem z dachówki, z olbrzymim na frontonie, startym już do połowy przez wiatr, słońce i deszcz, napisem:
„Kasa terytorjalna. Łom 54.“
Poczęto tu zapewne już exploataeją, o czem przekonywały wielkie utwory kwadratowe, jak rozwarte paszcze, podzielone na kondygnacje, głównie na dole, ukazujące jakby plamy nieczyste tych murów przeznaczonych na zniszczenie. Lażały tu ogromne płyty różowo-brunatnej barwy, olbrzymie złomy marmuru znanego w handlu pod imieniem, czerwonobrunatnego kamienia (griotte).
Także i te łomy stały bezużyteczne, tak jak, ów statek Robinsona, oczekujący na kierownika.
Szczegóły tej historji smutnej o naszem bogactwie, udzielone mi zostały przez miejscowych dozorców, drżących febrycznie z nie dostatku i zimna; znalazłem ich w dolnej sali, zabierających się do upieczenia kawałka mięsa na drewnianym rożenku.
Człowiek, który wybierał, personal dla Kasy terytorjalnej w Korsyce, jest ojcem chrzestnym Paga-