Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/263

Ta strona została przepisana.

przedstawiciele pewnych rodów, którzy ściskali się za ręce siadając do stołu, powstają od niego jako zacięci, nieprzebłagani, śmiertelni nieprzyjaciele.
Nabob trwożył się zawsze i unikał widoku tych uczt, zakończających się tak tragicznie i usiłował nieraz zażegnać powstałe kłótnie i spory, swym dobrotliwym, łagodnym uśmiechem.
Lecz Paganetti uspokoił go zupełnie w tym względzie.
Według niego, vendetta, żyje zawsze i dotąd niezaprzestała wybierać ofiar w Korsyce, do której, przeważnie w klasie najniższej, używają sztyletu i broni palnej, jaką jest strzelba.
Obecnie vendettę w klasach wyższych zastąpiły „listy bezimienne“.
Każdodziennie też rzeczywiście otrzymywano przy placu Vendôme listy bez podpisu, tej najczęściej treści:
„Panie Jansoulet, jesteś pan tak szlachetny, że nie pozostaje mi nic innego, jak ostrzedz Pana że człowiek imieniem Bornalinco (Anioł Marja) zdradza Pana i dał się kupić pańskim nieprzyjaciołom: przeciwnie wyraziłbym się o jego kuzynie Bornalinco (Ludwik-Tomasz), który służy z calem poświęceniem, dobrej sprawie“ etc.
Albo tej osnowy:
„Panie Jansoulet, obawiam się, że wybór pana nie dojdzie do skutku i to z tego względu, że źle Pan wziąłeś się do rzeczy, opierając się z całem zaufaniem na pewnem indywiduum nazwiskiem Castirla (Jozue) z kantonu Omessa, gdy zaś inaczej by to wszystko obróciło się, gdybyś Pan raczył baczniejszą zwrócić uwagę na kuzyna jego Luciani, człowieka uczciwego i takiego właśnie jak panu potrzeba“.