Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/265

Ta strona została przepisana.

Mimo to wybór kosztował bardzo drogo i były nadto jeszcze inne okoliczności zaprawiające życie Naboba goryczą.
Do takich należały ogłoszenia w gazetach i plakaty wysyłane masami do Paryża, w ilości od 20 do 30 tysięcy, zaopatrzone w portrety, biografie, broszury i inne szpargały, mogące wywołać ogólne wzburzenie lub przychylność dla imienia proponowanego kandydata.
Już nawet na giełdzie poczęły obiegać bardzo nieprzychylne wieści. Czyliżby wymuszali je nieprzyjaciele Naboba, jak ów pan Hemerlingue, któremu Nabob wydał pieniężną a zaciętą walkę, pragnąc popsuć mu kredyt, co ma się rozumieć kosztowało znaczne sumy.
Jednem słowem gwiazda Jansoulet’a poczęła blednąc.
Paweł Géry wiedział o tem wszystkiem od pana Joyeuse, który obecnie dostał się do pewnego kantoru w charakterze inkasenta i tym sposobem był doskonale obznajomiony z różnymi interesami i wtajemniczony w operacje finansowe.
Poczciwego chłopca najbardziej przerażało usposobienie Naboba, który wszelkimi środkami chciał się rozerwać, jakby dla zagłuszenia, uspokojenia, a właściwie odurzenia się w tym stanie graniczącym z ostatecznym a nieuniknionym upadkiem.
Nieustannie też wydawał uczty, przyjmował gości i pośród hałaśliwych zebrań, krzykliwych biesiad, zdawał się nieco uspakajać.
Wtajemniczeni w ten stan niezwyczajny Jansoulet’a, widzieli najwyraźniej, że pod tym chłodem, jaki przywoływał na oblicze, wrzała wewnątrz straszliwa walka, że w każdym jego słowie drgało coś bolesnego, w każdym uśmiechu przebijała się gorycz i niezadowolenie.
Doszło nawet do tego, że Nabob unikał wszelkiego