Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/274

Ta strona została przepisana.

rzecz błoto, kiedy się jest smutnym... Radabym jak te dzieci dreptać po błocie, robić z niego modele... i wymodelować postać wysoką, na sto metrów i nazwać ją: Moje nudy!
— Ale dla czego koniecznie się nudzić, moja kochana, odpowiada ze słodyczą uprzejma stara wyróżowana baletnica, siedząc w wygodnym fotelu, gdzie się trzyma prosto, aby nie zrujnować swoich świeżutko uczesanych przesadnie włosów... Czyliż nie posiadasz tego wszystkiego, co może zapewnić szczęście.
I głosem spokojnym, zaczyna wyliczać po raz setny przyczyny jej szczęścia, jej chwałę, jej geniusz, jej piękność; opowiada o uwielbieniu, jakiego jest przedmiotem, o starających się o jej względy ludziach bogatych. Tak wpływowych, powtarza jeszcze raz, bo oto dziś...
Nagle przerywa jej ziewanie czy miauczenie spazmatyczne, drżą szyby pracowni i biedna baletnica zapada w głęboką zadumę, nie mogąc wynaleźć żadnej pociechy dla swej lubej towarzyszki.
Od tygodnia ukończyła swoją grupę, którą wysłała na wystawę; pomimo to Felicja pozostała w tym samym stanie wyczerpania się moralnego i zgnębienia; jest głuchą na wszelkie pociechy, nie widzi nic przed sobą, spogląda obojętnie i nudzi się jak nigdy.
Potrzeba nadzwyczajnej cierpliwości, aby można znosie spokojnie towarzystwo takiej rozgrymaszonej dzieweczki.
Felicja jak zwykle poczyna rozwodzić się nad swojem dziełem. Zdaje się jej, że wszystko nic nie warte, że grupa wywoła ogólny śmiech, obawia się krytyki i wścieka się na piszących przeglądy z wystawy.
Jedno i to samo zawsze.
Po wynurzeniu tysiąca skarg, zamyka się szczelnie w własnem mieszkaniu, nie chce przyjmować nikogo.