Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/291

Ta strona została przepisana.

Skoro tylko wszedł, zajął jego uwagę wielki chart arabski, przedstawiony w przecudnej rzeźbie. Był to typ prawdziwy charta jego kraju, towarzysza każdego polowania.
Roześmiał się, a zbliżywszy się zaczął głaskać zwierzę, jego muskularne członki, jakby chciał je jeszcze więcej podrażnić; zwierz miał rozwarte nozdrza, wyszczerzone zęby; gotów do skoku; w wyciągniętych nogach znać było siłę muskułów i elastyczności, był to zwierz arystokratyczny, przeznaczony do chwytania zdobyczy, gorący w miłości i w polowaniu, upojony własną siłą, ze wzrokiem utkwionym w swoją ofiarę, już nawet dotykał ją końcem wystawionego języka, czuł przedsmak mięsa, ostrzył zęby śmiejąc się okrutnym śmiechem; patrzący nań, mógł zawołać:
— Już go ma!
Lecz widok lisa natychmiast widza uspokajał. Wspaniałej równie postawy o błyszczącej, jedwabistej sierci, pomykał przychylony prawie do ziemi, ale bez wysilania się; bieg ten istotnie oczarowywał widza; zwracając w biega wydłużoną głowę ku chartowi, czuł, że jest bezpiecznym, zdawało się nawet że rzuca nań ironiczne spojrzenie, zaufany w przymiotach swych, jakiemi obdarzyła go natura.
Podczas, kiedy Inspektor wystawy z głową łysą aż do karku, biegł z pospiechem przedzierając się przez zbity tłum, aby wyjaśnić Mahometowi apologją „Psa i lisa“ zaczerpniętą z legendy poczynającej się wyrazami: „Zdarzyło się że się spotkali“, i właśnie chciał go zawiadomić, ze dzieło to, należy do księcia Mora, — wielki i gruby Hemerlingue, zadyszany i zlany potem, oświadczył Beyowi, że praca ta jest utworem owej świetnej amazonki, którą wczoraj widzieli w lasku bulońskim.
Jakim sposobem kobieta o delikatnych, słabych pal-