Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/310

Ta strona została przepisana.

nych nazwisk, dodając zarazem do nazwisk, i nazwy ich miejsca pobytu, jak: Paganetti de Porto-Vecchio; Bastelica de Bonifacio; Painatchi de Barbicaglia.
Z przyjemnością wygłaszałem sylaby włoskie, modulując głos stosownie do ich harmonji, i uważałem po tych dzielnych wyspiarzach, jak byli oczarowani przyjemnością znajdowania się pośród tak doborowego towarzystwa na stałym lądzie.
Ale z Turkami, z tymi paszami, begami, effandymi — miałem daleko więcej trudności; musiałem wymawiać ich nazwiska zupełnie odwrotnie — ponieważ p. Jansoulet, ze dwa razy zwrócił moją uwagę, abym baczniej słuchał nazwisk podawanych przez gości, i wymawiał je tym sposobem właściwiej i naturalniej.
Uwagi te, wymawiane głosem donośnym w przedpokoju, wielce mię obrażały, i przeszkadzały nadto, abym się podobał parweniuszowi, którego położenie nie było wcale do pozazdroszczenia, nie spoczywał on na różach, ale na okrutnych kolcach.
Od godziny dziesiątej do wpół do pierwszej dzwonek nie ustawał, i powozy podjeżdżały pod kolumny domu, zaproszeni wysiadali i wchodzili. Byli to deputowani, senatorowie, radcy państwowi, radcy municypalni, którzy zdawało się że przychodzą więcej na jakieś zebranie akcjonarjuszów, niż na wieczorek światowy.
— Co to miało znaczyć?
Sam tego nie rozumiałem, ale wytłumaczył mi jednem słowem szwajcar Niklaus:
— Czy uważasz pan, panie Passajou — mówił do mnie ten dzielny sługa, stojący wprost mnie z wielką halabardą — czy pan uważasz jak mało dam mamy na wieczorze?
Rzeczywiście tak było, a zauważyliśmy ten wypa-