Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/314

Ta strona została przepisana.

Po pewnym czasie, — wszedłszy do szatni, zastałem moje siostrzenice i moich siostrzeńców w krawatach odwróconych, z włosami rozczochranemi, oddających się z zapałem wychylaniu kieliszków.
Wszystko to krzyczało, każdy mówił o artykule w Messager, który opowiadał i ujawniał straszliwe tajemnice życia i zajęć Naboba, jakim się oddawał, kiedy pierwszy raz mieszkał w Paryżu.
Był to już trzeci atak, trzecia serja opowieści Messager’a wydrukowana od tygodnia, i ten filut Moessard był tak złośliwym, że każdym razem przysyłał Numer Dziennika pod opaską do placu Vendome.
Pan Jansoulet otrzymał go dzisiejszego dnia wraz z czekoladą, i w tejże samej godzinie jego przyjaciele i nieprzyjaciele, ponieważ Nabob, jako człowiek występujący publicznie, nie mógł być obojętnym dla nikogo. — Czytali wszyscy, komentowali i interpretowali — nie chcąc podlegać kierunkowi niemoralnego człowieka.
Można było wnosić, że dzisiejszy Numer był także dobrze naszpikowany różnemi wiadomościami, bo nawet foryś Naboba opowiadał, że jego pan nie tylko w lasku bulońskim wcale się nikomu nie kłaniał, ale nawet nie zamienił ukłonów z kimkolwiek nad jeziorem, gdy przeciwnie innemi dniami spacerował z odkrytą głową jak Monarcha.
Trzech chłopców przybyło do domu spłakanych i przerażonych, których przyprowadził szkolny bedel. Uwolniono ich na kilka dni naumyślnie, aby nie słyszeli niepotrzebnych, a obrażających docinków i szykan.
Nabob był tak rozgniewany, że stłukł garnitur porcelanowy, a jak mówiono — Paweł Géry naumyślnie wyruszył, ażeby roztrzaskać czaszkę Moessardowi.
— Coby bardzo dobrze zrobił, dodał Noel, podchwy-