Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/317

Ta strona została przepisana.

dowcipne zdania, ironiczne docinki i szykany, ale powiem prawdę, że nie było czego.
Prawdziwa zagadka bez rysunku.
Nie moglibyśmy jej rozwiązać, gdyby nie stary Francis, który znając się na wszystkiem, wytłumaczył nam, że ta rogatka uczęszczana przez żołnierzy znaczy „Szkołę wojskową“, i że łódź kwiatowa jest tak dobrze, jak inne nazwą francuzką.
Nastąpiły krzyki:
Jeden wołał: — Oh! Ach!
Drugi: — Ja o tem wątpię! — Inni: — To jest niepodobieństwem!...
— Pozwólcie panowie — dodał Francis, dawniejszy trębacz z 9 pułku lansierów. Jest temu lat dwadzieścia, — przypominam sobie doskonale, że była niedaleko rogatki sala do tańca nazywająca się balem Jansoulet’a, z gabinetami.
— Jesteś pan obrzydliwym łgarzem, zawołał Noel, nie posiadając się z gniewu; jesteś oszustem i łotrem jak twój pan... Jansoulet nie był nigdy przedtem w Paryżu.
Francis siedział nieco zdała od środka kółka, jakie otaczało „Margrabinę“: a to dla szeptania jej do uszów grzecznych słówek.
Powstał z pewną ociężałością, nie puszczając szklanki z ręki, i zbliżywszy się do p. Noel, rzekł głosem stanowczym:
— Pan się zapominasz, drogi panie. Już drugi wieczór z kolei, uważam, że mówisz pan tonem lekkim i obrażającym. To do niczego nie prowadzi, gdy ubliżamy osobom godnym, i za to mógłbym panu wpakować w lewy bok dwa cale żelaza, lecz nie jestem takim złym. Zamiast pchnięcia szpady — powiem panu coś, doradzę co może być z wielką korzyścią dla twoiego pana. Oto co-