Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/341

Ta strona została przepisana.



XVI.
Zjawisko.

Jeżeli pragnęlibyście przekonać się o namiętności szczerej, nie mającej granic, gdybyście żądali doświadczyć wrażenia, czułości, i uśmiać się aż do łez z wielkiego szczęścia, gdybyście nakoniec chcieli być świadkami prawie dziecinnej, młodzieńczej radości, tej radości z jasnemi oczami, płynącej aż z głębi duszy, znaleźlibyście to wszystko razem pewnego poranku, w Niedzielę, w pewnym maluchnym, skromnym domeczku, który doskonale jest wam znanym, w domku nowo zbudowanym na samym końcu pewnego dawnego przedmieścia.
Szyby w oknach tego domku są daleko jaśniejsze dzisiaj niż kiedykolwiek.
Z tych okien zaś otwartych bucha cały koncert harmonijnych głosów ożywionych jakimś nieokreślonem szczęściem.
— Przyjęta! Przyjęta! O cóż to za szczęście! Henrietto! Elizo! chodźcie tutaj... Sztuka pana Marane przyjęta do teatru.
Wczoraj już Andrzej otrzymał tę błogosławioną nowinę.
Cardailhac, dyrektor Teatru Nowości, w własnej osobie zawiadomił go, że sztuka jego jest przyjęta i że będzie grana niezawodnie w przyszłym miesiącu.
Andrzej udał się do dyrektora i cały wieczór ro-