Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/359

Ta strona została przepisana.

męża stanu. Chciał on wchodząc do księcia, zaprezentować mu się jako polityk i dyplomata, przeceniający zdanie i pozycje innych, chciał się przedstawić potężnym i pewnym siebie w obec Ekscelleneji, Ministra Francji; — niepodobna mu było ukoić przecież własnego serca, które mimo uśmiechu na ustach biło gwałtownie, całem ciałem Naboba wstrząsały dreszcze febryczne.
Przybywszy do hotelu od strony rzeki, był nadzwyczaj zdumiony, że szwajcar stojący u wejścia od ulicy, jak zwykle w dniach uroczystego przyjęcia, pozostawił wolny przejazd dla powozów i sam ukrył się tak, że Nabob nie spotkał zgoła nikogo.
Nieposiadając się ze zdziwienia, bardzo niespokojny, mimowolnie zapytał sam siebie:
— Co to znaczy?
Być może, że w salonach księżny odbywa się koncert, a może jaka loterja na biednych, jak to po kilkakrotnie miało miejsce, być może nawet, że to był bal — do którego atoli nie przypuszczono Naboba, z przyczyny jego ostatniego skandalu.
Pod tak okropnem wrażeniem posunął się dalej, minął przedsionek, dalej długi kurytarz, w którym również nie spotkał nikogo, nakoniec dostał się do wielkiej sali przyjęcia. Tutaj przy olbrzymim stole siedział oddźwierny, a dokoła niego cisnęły się tłumy ludzi. Zebrało się niemal wszystko, co używało imienia i sławy, co należało do arystokraji rodowej i pieniężnej, co znanem było w Paryżu.
Szwajcar z wielkiemi ukłonami zapisywał w księdze dyktowane mu nazwiska z całego tego tłumu milczącego jak grób; był to już prawie kondukt pogrzebowy.
— Jakież to nieszczęście!...