Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/364

Ta strona została przepisana.

Sam książę nie cierpiał tego — potępiał wszelakie komedje — uważając, że takowe rozdrażniają tylko nerwy i nadwerężają harmonją codziennego życia — psują równowagę i spokój. Wiedziano o tem doskonale, starano się też wszystkimi sposobami odwracać od niego widma wielkich nieszczęść i rozpaczy, oszczędzano luminarza Francji.
Nie był on z natury nieczułym na niedolę bliźnich, ani też okrutnym — nie pogardzał nieszczęśliwymi, może nawet miał zbyt miękkie serce, jak na ministra, na dygnitarza, jak na człowieka stojącego wysoko, na szczycie niemal najwidoczniejszym — lecz uważał za nieodpowiednie, za ubliżające dla męża stanu, zbytnie roztktliwianie się — trzeba było przedewszystkiem utrzymać powagę i nieokazać słabości.
Nikt przeto nie wiedział w pałacu, nawet księżna nie mogła się domyśleć, co znaczą te trzy figury wprowadzane ostrożnie i tajemniczo do apartamentów księcia.
Księżna pani, oddzielona zupełnie od męża, już to skutkiem naturalnej zapory, jaką stawia w małżeństwie publiczne życie męża, już skutkiem innych przyczyn nieodgadnionych dowiedziawszy się o chorobie męża, jak zwykle uważała ją za wybryk wielkiego pana, za przesadę zbyt rozbujanej wyobraźni i zgoła nie przypuszczała katastrofy, a nawet tak była spokojną, że kiedy trzej znakomici lekarze schodzili ze schodów jedną stroną, z drugiej wchodziły damy na tak zwany „wieczorek wełniany“, jaki wynalazła świeża moda w Paryżu.
Konsultacya miała charakter smutny, poważny, uroczysty.
Wprawdzie następcy Stafelanda nie mieli na głowach wielkich peruk, jak za czasów Moliera, ale