Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/38

Ta strona została przepisana.

dział np. tuż obok śpiewaka Garrigon, współziomka Jansouleta, który, ceniony jako brzuchomowca, przedstawiał Figara w południowym dyalekcie, a w naśladowaniu zwierzęcych głosów nie miał sobie równego. Ciekawém i zabawném było krzywienie nosem pana markiza, ile razy spojrzał w stronę swego sąsiada-brzuchomowcy. Nieco niżéj zajął miejsce drugi współziomek Jansouleta, pan Cabassu, postać nie wielka ale barczysta o ogromnie grubéj a krótkiej szyji i niezmiernie wykształconéj sile muskularnéj. Z zawodu był on froterem, operatorem nagniotków, przytém po troszku dentystą. Wsparł się łokciami na stole i siedział z miną szarlatana, którego się tylko rano przyjmuje i to jedynie dla tego, ponieważ jest wtajemniczonym w niektóre słabostki i wady domowe gospodarza. Pan Bompain kończył zastęp licznych jeszcze w rozmaitych specjalnościach biegłych postaci. Pan Bompain był sekretarzem Naboba, jego ministrem, zarządcą, osobą zaufaną, jedném słowem był wszystkiém; pod jego egidą załatwiano wszelkie sprawy domowe i pozadomowe. Jedno spojrzenie na tę opuchłą bakalarską głowę, niezgrabnie fezem nakrytą wystarczało, aby przejrzeć całe indywiduum, któremu takie interesa pieniężne, jak Naboba, powierzonemi zostały. W końcu przybyli tam dla wypełnienia luk reprezentanci Lewanty, mieszkańcy Tunisu, Marokkańczycy, Egipcjanie, Azjaci i zmięszana z temi egzotycznemi elementami cała cygańska banda zbankrutowanéj szlachty, wątpliwego rodzaju przemysłowców, pieczeniarzy gazeciarskich, awanturniczych wynalazców i bez złamanego szeląga z południa przybyłych współziomków gospodarza, jedném słowem, równie jak dziurawe, pomocy potrzebujące statki lub w ciemności krążące mewy zbiegają się w około blasku latarni morskiéj, tak i tu zbiegło się wszystko, ściągnięte magnetycznym złota blaskiem i pysznie zastawionym stołem.
Z wrodzonéj dobroci i wspaniałomyślności znosił