Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/403

Ta strona została przepisana.

Hamerling nie przeczył mu.
— Powtarzam raz jeszcze — wszystko zawdzięczam mojej żonie dla tego też zachęcam cię do zgody z nią. Bo bez tego...
— Nie obawiaj się... przybędziemy w Sobotę. Ale pamiętaj, że masz mnie zaprowadzić do p. Merquier.
I podczas gdy dwie postacie, jedna olbrzymia, barczysta — druga krępa, pękata, znikały za granicami cmentarza — mijając trudniejsze przejścia, Jansoulet przesadzając się w troskliwość o przyjaciela — upominał go nieustannie — „tędy będzie wygodniej — oprzyj się o mnie“.
Zachodzące słońce rzuciło jeszcze ostatnim swym promieniem na wyrazistą i piękną rzeźbę przedstawiającą Balzaka — zdawał się spoglądać ironicznie za odchodzącymi.