Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/413

Ta strona została przepisana.

żniony do najwyższego stopnia przeskakując po cztery schody, wpadł jak huragan do pokoju żony.
Była ona jeszcze w łóżku, osłonięta tuniką jedwabną w dwóch kolorach, powszechnie zwaną u kobiet ze wchodu pod nazwą djebba miała również na głowie czapeczkę Maurytańską haftowaną złotem, z pod której pływały na plecy obfite jej czarne włosy. Otwarte rękawy tuniki odsłaniały całkiem obnażone ręce i ramiona, te grube i niezwykłe ręce były ozdobione mnóstwem kosztownych bransolet — koło niej na dywanie było pełno porozrzucanych cacek, łańcuchów złotych, lusterek, torbeczek czerwonych, pudełek z saszetami i pachnidłami, malutkich fajeczek rozmaitego kształtu, cygarniczek i tych wszystkich bawidełek przepełniających mieszkania Maurytanek.
Drugi pokój obok sypialnego przedstawiał ten sam nieład. Przepełniony był dymem z tureckiego tytoniu i opium. Murzynki przechadzały się leniwo — sprzątając po kawie — wyżliczka, faworytka pani, swój cienki pyszczek włożywszy do filiżanki, posuwała nią po ziemi. Podczas tego, siedząc u stóp łoża ponury Cabassu czytał głośno pewien dramat wierszami, mający być niebawem przedstawiony u Cardaithaca. Kobieta była całkiem zatopiona, w słuchana w to czytanie.
— Mój drogi — mówiła swym akcentem wschodnim do Jansouleta — nie wiem co się roi w głowie, temu naszemu dyrektorowi... Właśnie czytam tę sztukę pod tytułem Rewolte... ależ to niema sensu — to nie stosowne na scenę.
— Co mi u licha do teatru! krzyknął Jansoulet w furyi — mimo całego szacunku należącego się córce Afchinów. Jakto! nie jesteś ubraną? Czy ci nie powiedziano, że wychodzimy.