Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/415

Ta strona została przepisana.

To go doprowadziło do wściekłości.
— Ty musisz iść, rozumierz! krzyknął — następnie zapanował nad sobą i rzekł łagodniej — pamiętaj, że tu idzie o całą moją pozycyę w świecie — o dzieci nasze, o nas wszystkich — o imię które nosisz. Na jednę kartę stawiasz to, co stanowi egzystencję naszą w przyszłości.
Był tak wymownym, że godzinę mógł rozmawiać na ten temnt — lecz nadaremnie — panna Afchin nie mogła się wdawać z niewolnicą.
— Z niewolnicą! Ależ ona więcej warta od ciebie, rzekł gwałtownie — intelegencją swoją podniosła do potęgi majątek męża... a ty przeciwnie!..
Po dwunastu latach pożycia małżeńskiego — po raz pierwszy ośmielił mówić w ten sposób do żony.
Czy przestraszył się sam swej śmiałości dotąd nie praktykowanej — czy też miał nadzieję, że dobrocią prędzej cel osiągnie — dość że zmienił na raz taktykę — i przemówił słodko:
— Moja droga Marto — proszę ciebie na klęczkach zrób to poświęcenie dla mnie — wstań i ubierz się, ja znów dla ciebie proszę cię o to, dla twego spokoju, dla twego dobrobytu, dla tego zbytku, do którego przywykłaś — pomyśl co za skutki byłyby twego oporu — niedostatek, a może i nędza.
Słowo nędza nie miało posłuchu u tej kobiety. Można było o takowej mówić do niej, jak kiedy przy dzieciach kto mówi o śmierci. Nie wzruszyło ją to bynajmniej, nie miała o tem najmniejszego pojęcia. Była wreszcie najzupełniej zdecydowaną pozostać w łóżku w swojej tak wygodnej szacie zwanej djada, potwierdzając czynem swe postanowienia zapaliła świeżą cygaretkę — i podczas gdy biedny Nabob otaczał swoją milutką żonką tysiącem pochlebstw, próśb