Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/416

Ta strona została przepisana.

i błagających spojrzeń — obiecując jej djaden z pereł lub cokolwiek by zażądała, byle tylko poszła z nim, ona podczas tego wypuszczała dymy aż pod sufit.
W obec tego nieprzezwyciężonego uporu Jansoulet rozpuścił cugle swej hamowanej dotąd złości i zaciskając pięści, piorunującym głosem zawołał:
— Musisz iść, bo ja ci każę!
I zwracając się do służebnic:
— Ubierać panią! natychmiast!
Syn ślusarza odezwał się w tej prostej naturze, zerwał gwałtownym ruchem puszyste okrycie łóżka i cisnął niem o ziemię — następnie stawiając przymusowo na nogi swą małżonkę — pienił się w napadzie gniewu swego.
Ona — wyprostowała się, dotknięta do głębi zniewagą, o jakiej nie miała pojęcia.
— Nigdy — nigdy przenigdy — chyba mnie zawleczesz za włosy przemocą — to i tak mnie nie przymusisz — ja z taką...
Tu wypluła cały szereg plugawych wyrazów, którychby się powstydziły nawet najordynarniejsze przekupki z portu Marsylii.
Przygnębiony człowiek patrzył teraz na nią pogardliwym wzrokiem — a więc ta kobieta była matką jego dzieci — ową wytworną panną Afchin.
Jak błyskawica przebiegła mu myśl ta i że los jego cały zależy od tego nikczemnego stworzenia — że ubranie sukni i wyjście z nim, uratowałoby straszną sytuacyę i wyrwałoby go z upadku — a kobieta bezsumienna nie chce tego zrobić dla niego — więc życiem musi zapłacić za swój upor — i postąpił ku niej z takim strasznym wyrazem w twarzy, że aż pierwszy raz struchlała na ten widok. Rzuciła się