Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/444

Ta strona została przepisana.

rano piędziesiąt franków“. — „Podpisany Lawerzi, Jakób Alfons, zeznaje, iż odmówił z pogardą przyjęcia siedmnastu franków, które mi wsuwał w rękę wójt z Porro-Negro, ażebym głosował przeciw memu krewnemu Sebastianiemu“. — Wysoka Izba w to nie wglądała wcale, że gdyby Jakóbowi Alfonsowi Lawerri dodano w swoim czasie trzy franki więcej — kto wie coby to było z tą jego pogardą.
Oburzenie ogarnęło tę Izbę bez zarzutu. Szemrano — i poruszano się ze zgrozy na aksamitnych czerwonych kanapkach. Zewsząd dawały się słyszeć wykrzykniki „Oh!“ jakby niemi potępić chciano na wieczne czasy ludzkości nizkie popędy — upokarzające człowieczeństwo. Lecz niestety, trzeba nam spuścić zasłonę na to — jaką drogą doszli ci dygnitarze do swych dostojeństw. Ci właśnie krzyczeli najgłośniej, z furją zwracali się ku samotnej ławeczce, na której siedział biedny trędowaty z głową wspartą na rękach i słuchał tych pocisków miotanych nań z zaciekłością.
Był jednak głos przemawiający za tym ogólnie potępionym — był on przygłuszonym, lecz niemniej usiłował przekrzyczyć wszystkich: „Wielkie zasługi oddane ludności Korsykańskiej! Prace nieobliczone! Kasa kredytowa ziemska!“
Śmiałek ten, był to człowieczek mały, nie pokaźny, w białych kamaszach — twarz Albinosa, z rzadkim zarostem. — Wniosek jego nie obronił wiele przyjaciela — pan Merquier nie omieszkał użyć tego właśnie przeciw obwinionemu.
— „Szanowny pan Sarigué mówi nam o kasie kredytowej ziemskiej — będziemy się starać odpowiedzieć na to.