Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/451

Ta strona została przepisana.

uczynić, nie tylko dla, siebie — lecz dla dzieci moich, które noszą moje nazwiska.
Ruchem gwałtownym zwrócił się natenczas do trybuny — gdzie czuł że nieprzyjaciele czyhają na niego, z rozwartemi ustami do dalszej mowy zatrzymał się nagle, skamieniał, naprost niego obok nienawistnej mu twarzyczki baronowej — zobaczył matkę — matkę, o której myślał, że jest o dwieście mil od tego miejsca, gdzie się rozgrywają takie straszne rzeczy. — Oparta o ścianę stała z twarzą zalaną łzami. — Wzruszona powodzeniem swego Bernarda. — Było to rzeczywiście powodzenie niekłamane, prawdziwe, zasłużone — ogromne — słów jeszcze kilka, a mogło zamienić się w formalny tryumf. — „Mów! mów dalej! krzyczano ze wszech stron w Izbie — lecz Jansoulet nie mówił — wystarczało mu tylko powiedzieć te słów kilka — „Kalómnia pomyliła się umyślnie co do imion, ja nazywam się Bernard Jansoulet. Tamtenzwał się Ludwik Jansoulet.“
Lecz tego powiedzieć niemógł w obecności matki, która nic niewiedziała o postępkach starszego syna.
Zdawało się mu w tej chwili, że słyszy głos umierającego ojca: Umieram ze wstydu mój synu. — A kto wie czy i ona by nieumarła gdyby usłyszała coś tak dla niej niespodziewanego...
Uśmiech matki zamknął mu usta.
— Wybaczcie mi panowie — rzekł ze smutkiem w głosie — że tłómaczenie to, jest nad moje siły. Starajcie się, proszę was innemi drogami dojść prawdy — przetrząśnięcie całe życie moje, również jak akta dotyczące mej sprawy, a przekonacie się, że nie znajdziecie żadnej plamki na moim honorze, któraby mnie czyniła niegodnym, do zasiadania razem z wami w Izbie.