Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/456

Ta strona została przepisana.



XXII.
Dramaty Paryzkie.

W półcieniu wielkiego salonu przepełnionego kwiatami — siedziała letnią porą pani Jenkins przy fortepianie — meble osłonięte pokrowcami białemi — lustra muślinem, story pospuszczane, okna otwarte — wszystko usposabiało marząco kobietę uczącą się nowej pieśni, ulubionego i modnego kompozytora.
Tony melodyi odpowiadały, wytworności słów — a jedno i drugie harmonizowało z usposobieniem melancholijnem śpiewaczki.

Czas nam porywa
Urocze chwile

Skarży się biedna — głos jej rozbrzmiewa smutnemi tony w cichym zwykle dziedzińcu, gdzie w pośród rododendronów szemrze fontanna...
Pani jest chwilowo sama w domu — doktor pojechał na dni kilka. Pan Jenkens był zmuszonym często opuszczać Paryż, w interesach ważnych, dotyczących jego zawodu — natenczas piękna jego małżonka samotności chwile, zwykle tak gorzkie, słodziła sobie muzyką.
Częste rozłączenia małżonków wpływają częstokroć źle, nawet w najzgodniejszych stadłach... Tu tem gorzej — że państwo ci połączeni od dawna węzłem nierozerwalnym, widywali się tylko przy stole jadalnym w obecności służby, nie mówiąc do siebie nic prawie — czasem wyjątkowo w sprawach dotyczących