Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/460

Ta strona została przepisana.

Jeszcze mi pozostaje uwiadomić panią, że pan Jenkins wyjechał z Paryża na długo, na nieograniczony czas — i nie chcąc panią wiązać ze swą niedolą — nie chcąc rozłączać ją z jej synem ukochanym zostawia jej swobodę kierowania sobą.
Oh! wiedziała ona, aż nadto dobrze, co on jej ma jeszcze powiedzieć — lecz nie słuchała go więcej — nie widziała go i podczas gdy pełnomocnik kończył swoje frazesa — ona widziała tylko przed sobą tę otchłań niedoli w którą ją wtrącono — i traciła grunt pod nogami.
Lecz nie dała mu poznać stanu swej duszy i z dumą odpowiedziała.
— Skończmy tę paplaninę — co mi pan mówisz, jest tylko o jedną więcej zniewagą dla mnie. — W tem tylko tyle jest prawdy — że mnie wyrzucają z tego domu na ulicę jak prostą sługę.
— Oh! pani... pani... sytuacya już jest i tak straszna — ciężka — bolesna — nie czyńmy ją nieznośniejszą jeszcze przez takie słowa. — Pan Jenkins rozłącza się z panią — to prawda — ale czyni to z rozpaczą w duszy. — A pewne polecenia jakie mi dał dowodzą jego przywiązania. — Z mebli ma pani sobie wziąść, co się jej podoba — również wszystko należące do jej tualety.
— Dość tego!
Zadzwoniła.
— Wychodzę, rzekła do sługi — podaj mi kapelusz, okrycie — co chcesz — spieszę się. — Co tylko tu znajduje się w tem mieszkaniu należy i jest własnością wyłączną pana Jenkinsa. — A ja od niego nic niepotrzebuję — nic nie przyjmę. Nie nalegaj pan, to byłoby nadaremnem.