Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/464

Ta strona została przepisana.

bunie opruszonej — w postawie stojącej — więcej go zmęczyły — niż dwie noce spędzone w wagonie potrzebował niezaprzeczenie ten sybaryta wypoczynku w kąpieli — wypoczynku wiecznego, na wzór pewnych sławnych ludzi w starożytności.
Trzeba mu przyznać, że żaden nawet, z tych stoików historycznych, nie szedł na śmierć z takim spokojem, jak on.
Szedł poświstując bulwarem des Capucines ładna jego codzienna kwieciarka, która mu zawsze wybierała najładniejszy kwiatek, dziś mu podała białą kamelię — tak udekorowany spotkał się z panią Jenkins — która mu była powodem do pewnej dystrakcyi — dawno ją niewidział tak ładną — jakaś młodość biła z jej twarzy — jakiś blask z jej oczów — coś ponętnego niezwykle w niej widział — aż stanął by się jej przypatrzyć lepiej. Wysoka, zgrabna, w powłóczystej czarnej gazowej sukni — okrycie z czarnych koronek uwydatniało jej kształtną kibić — gałązka jesiennych liści okalająca jej kapelusz spadała na plecy znikła mu nareszcie z oczu, pomiędzy inne mniej ponętne kobiece postacie i żal mu się zrobiło nie życia, lecz tego rozkosznego widoku, gdy zamknie oczy na wieki.
Pocieszyło go pod tym względem, inne spotkanie wprost przeciwne tamtemu — figura połamana, skurczona szła na przeciw niego — wstrętna do najwyższego stopnia. Był to stary senator Morestang — dawny minister, dygnitarz, kawaler orderu legii honorowej, którą mu odebrano — w skutek skandalicznego procesu o Makuchy Maltańskie stawał starowina przed kratkami sądowemi, skazany na dwa lat więzienia — obecnie ułaskawiony z przyczyny podeszłego swego wieku. Niemiał nawet czem osłodzić swej smutnej