Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/54

Ta strona została przepisana.

matka Franciszka, która tęskni za tobą.“ Ten list staréj kobiety, któréj już lat sześć nie widział, ów dyjalekt prowincjonalny a tak miły dla ucha tych, którzy doń od dzieciństwa przywykli, owe koszlawe, charakterystyczne litery, przez które z pod wiejskiego czepca przebijała niejako stara, opalona, pełna zmarszczek lecz ubóstwiana twarz — wszystko to mocno wzruszyło Naboba. Od sześciu tygodni, odkąd był we Francji, wśród kłopotów przeprowadzki i porwany w wir wielkiego miasta, nie miał czasu na pomyślenie o staréj swojéj matce; a teraz na widok listu, stanęła mu nagle przed oczyma. Przez czas pewien patrzał w milczeniu przed siebie, na list drżący w jego grubych palcach — uspokoiwszy się dopiero nieco, rzekł:
— Szczęśliwym się czuję, panie de Géry, że mi się nadarza sposobność wywdzięczenia się choć w części za dobroć rodziny pańskiéj, z jaką dla moich była rodziców. Od dziś jeżeli się pan na to zgodzisz, zabieram go do siebie. Pan jesteś wykształconym i o ile mi się zdaje pojętnym. Możesz więc pan być dla mnie wielce użytecznym... Mam tysiące rozmaitych planów, rozmaitych spraw... Proponują mi udział w jedném wielkiém, przemysłowém przedsięwzięciu... potrzebuję tu kogoś, ktoby mi dopomógł, w razie potrzeby mnie umiał i mógł zastąpić. Mam ja wprawdzie już sekretarza i zarządcę, dzielnego Bompain, lecz on nie zna Paryża i od czasu naszego przyjazdu biedny zupełnie głowę stracił. I pan mógłbyś zarzucić, że przybywając co dopiero z prowincji, w tém samém znajdziesz się położeniu; jednakże tak nie jest... Człowiek wykształcony, a przytém tak zwinny i zręczny mieszkaniec południa, jak pan, wkrótce rozpozna sytuacją i z łatwością da sobie radę. Zresztą gotów jestem pana poinformować i ręczę, że w przeciągu kilku tygodni z równą mojéj swobodą będziesz po bulewarach się poruszał.