Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/55

Ta strona została przepisana.

Wzruszającą było rzeczywiście, przysłuchiwać się, jak ten czytać prawie nie umiejący biedny człowiek w marsylskim swoim żargonie mówił o pewności i znajomości rzeczy, z jaką żyje na bruku paryskim.
— Więc zgadzasz się pan, prawda? Jesteś moim sekretarzem; wyznaczę panu roczną pensję, co do wysokości któréj zaraz się porozumiemy, a oprócz tego podam środki, za pomocą których szczęśliwą będziesz mógł zrobić karjerę.
Ponieważ młody człowiek, uwolniony tak nagle od trosk i kłopotów świeżo przybyłego suplikanta i nowicjusza nie śmiał się nawet ruszyć, aby nie przerwać mniemanego snu, przeto dodał Nabob łagodnym głosem:
— A teraz siadaj pan obok mnie i opowiedz mi co o mojéj mamie?