Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/58

Ta strona została przepisana.

cenzorów, od pana de Monpavon, który — ile razy przyjdzie — żartem go „wisielcem“ nazywa, i od pana de Bois-Ranvard z „Cercle de trompettes,“ który — ordynarny jak parobek — odchodząc zawsze woła: „hej, cofnij się teraz w twoją dziurę, ty pluskwo!“ — A nawet nasz kasjer oświadczył mu już ze sto razy w mojéj obecności, uderzywszy z całéj siły pięścią w księgę główną, przed dyrektorem leżącą: „tą książką mogę cię wpakować do kryminału!“ Pomimo tego prosta i grzeczna moja odpowiedź nadzwyczajne wywołała wrażenie. Oczy mu zupełnie pożółkły, a trzęsąc się z wściekłości — z prawdziwie włoskiéj wściekłości — wykrztusił słowa:
— Passajou, ty nieznośny łotrze, jeżeli choć jeszcze słowo powiesz, natychmiast cię stąd napędzę.
Ja byłem jak skamieniały ze zdziwienia. Proszę ja kogo! mnie napędzić! A moja zaległa płaca za cztery lata, a moje siedm tysięcy franków... Ale dyrektor, jak gdyby odgadł moje myśli, odpowiedział, że teraz będą wszystkie rachunki wyrównane, a więc i o moim nie zapomni się.
— Powiedzcie tym panom, że oczekuję ich w moim gabinecie, i że mam im do zakomunikowania bardzo ważną i wielką nowinę.
Po tych słowach odszedł, trzasnąwszy silnie drzwiami.
Djabelska to natura! Chociaż się naprzód wie, że wszystko co tylko powie jest kłamstwem, umie się przecież tak wywinąć i oczy zamydlić, że człowiek głupieje wobec jego matactw. No patrzcie! on mi moje pieniądze wypłaci!... Byłem tak wzruszony, iż kolana podemną drżały gdym się oddalał, aby zwołać personał. Podług przepisu składa się właściwie personał kasy terytorjalnéj — wliczywszy gubernatora i pięknego Moessarda, jako naczelnego redaktora „Verité financière“ — z dwunastu ludzi, z których przecież połowy nie było. Przedewszystkiém pan Moessard: od czasu, gdy „Verité“ wychodzić zaprzestała,