Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/62

Ta strona została przepisana.

niekad zbity z tropu: zagroził mi tak stanowczo demisją; a potém... owa wzmianka o tym bogaczu Nabobie...
— Czy pan sądzisz, że choć jedno słowo z całéj tyrady jest prawdą? rzekł do mnie kasjer. Biedny Passajou, pan zawsze pozostaniesz dzieckiem! Wspomnisz moje słowo; z Nabobem będzie tak samo jak z królową Moessard’a.
Po tych słowach poszedł jak najspokojniéj do swoich papierowych kołnierzyków.
Ażeby wyjaśnić wzmiankę kasjera o Moessardzie, winienem dodać, że pan ten nadskakując królowéj, przyrzekł naszemu pryncypałowi, iż nakłoni Jéj królewską Mość do złożenia pewnéj znacznéj kwoty w kasie terytorjalnéj. O téj nowéj, combinazione“ byliśmy wszyscy uwiadomieni, i z niecierpliwością oczekiwaliśmy pomyślnego jej skutku, gdyż w ten sposób uzyskalibyśmy nareszcie nasze pieniądze. Przez dwa miesiące łudziliśmy się nadzieją, przez dwa miesiące łamaliśmy sobie głowy, usiłując z rozmaitych odcieni humoru w twarzy Moessard’a odczytać, jak daleko „combinazione“ postąpiła. Wszyscy znajdowali, że Królewska Jéj Mość za długo każe czekać na złożenie owéj sumy, a kasjer nasz — gdyśmy się go o przebieg téj sprawy pytali — odpowiadał z poza swojéj drucianéj kraty z komiczno-urzędową powagą:
— Nic nowego, panowie — „combinazione“ jest na dobréj drodze.
I każdy, jak mógł, pocieszał się tą lakoniczną odpowiedzią.
— Eh! przecież to jakoś pójdzie, wszakże „combinazione“ na dobréj drodze — miejmy tylko nasze rachunki w pogotowiu, mawiał jeden do drugiego, jak gdyby tu o najnaturalniejszy w świecie interes chodziło...
Nie! coś podobnego to już chyba tylko w Paryżu uchodzi... Człowiekowi aż w głowie się mięsza na samą myśl!... Skończyło się na tém, że Moessard pewnego pię-