Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/76

Ta strona została przepisana.

nastrojonym do nieufności powyższą rozmową — wrażenie przesady; widział on, że to było ostentacyjne, naprzód obliczone i wystudjowane. Zdawało mu się nawet, iż podziękowanie pani Jenkins miało w sobie coś z nienaturalnéj, niewolniczéj uległości, co nie zgadzało się z godnością szczęśliwej małżonki.
— Ależ to nieznośny, obrzydliwy ten wielki świat! pomyślał ze zgrozą Paweł, przyczém wszystkie uśmiechnięte twarze wydawały mu się maskami. Wstyd i wzgarda przejęły młodą jego duszę.
Potém wzburzyło się nagle jego wewnętrzne ja:
— Nie! to nie może być? zawołał półgłosem.
Lecz właśnie jakby w odpowiedzi na ów okrzyk, rozpoczął się na nowo tuż poza nim cichy szept:
— Udowodnić tego nie mogę. Powtarzam tylko, co sam słyszałem... O, toż tu jest także pani baronowa Hemerlingue.
— A to ćwik z tego Jenkins’a, cały Paryż ma w swej kieszeni.
Baronowa wchodziła właśnie wsparta na ramieniu Jenkins’a, który mimo wysilania się, nie mógł ukryć pewnego niepokoju. Poczciwiec zamierzał na dzisiejszym wieczorze pogodzić przyjaciela swego Hemerlingue’a z przyjacielem Jansoulet’em, gdyż zacięta walka, jaką ci dwaj najbogatsi jego klienci między sobą wiedli, tysiączne mu nieraz zgotowywała kłopoty. Nabob chętnie się na to zgodził. Nie gniewał on się już dzisiaj na dawnego swego przyjaciela. Zresztą przyczyną nieporozumienia był ożenek Hemerlingue’a z ulubienicą zmarłego beja, a więc zdaniem Naboba czysto „babska sprawa,“ o któréj chętnie pragnął zapomnieć, gdyż dla żywego jego temperamentu było każde nieporozumienie ciężarem.
Innego zdania widocznie był baron, gdyż mimo danego przyrzeczenia i ku wielkiemu zmartwieniu Jen kins’a