Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/96

Ta strona została przepisana.

w udziale ciasny obręb często mechanicznéj działalności, nie zużytkowującéj należycie sił ducha — stanowią marzenia niejako otwór wentylacyjny, przez który uchodzą, z wnętrza roztlone i niepokojące pierwiastki w kształcie bogato farbami wyobraźni upstrzonych obrazów. Gdy wizja niknie, zachowują jedni i nadal owo uczucie błogości, drudzy zaś, ściągnięci nagle na padół rzeczywistości, tracą równowagę i zadowolenie z siebie i losu. Do ostatnich właśnie należał pan Joyeuse, bo też zapuszczał on się na takie wyżyny, że nagły z nich powrót narażał go regularnie na pewien szwank.
Pewnego pięknego poranku, gdy o zwykłéj godzinie i zwykłą drogą dążył z domu do biura, wysnuł sobie — będąc już na rogu ulicy św. Ferdynanda — następujący mały epizodzik:
Zimne przejmujące powietrze, lub też może buda kramarska, którą właśnie na placu zestawiano, przywiodła mu na myśl Nowy rok wraz z podarkami, jakie się w dniu tym odbiera albo ofiarowuje. Gratyfikacja stanowiła kłębek, z którego snuł dalszy marzenia wątek. Na dniu 31. grudnia bowiem otrzymywali wszyscy urzędnicy w banku Hemerlingue’a i Syna podwójną płacę miesięczną, a w skromnie żyjących rodzinach wiele się zwykło liczyć na podobne szczęśliwe ewentualności.
U pana Joyeuse żyło się zaś rzeczywiście nader skromnie. Żona jego, z rodziny St. Amen, trapiona dumą lodową szastała bez opamiętania się ciężko zapracowanym groszem i doprowadziła do tego, że jeszcze dzisiaj w trzy lata po jéj śmierci, odkąd babcia nader oględnie i z wyrachowaniem gospodarzyła — nie można było dojść do zupełnéj równowagi między rozchodem a dochodem...
Poczciwiec więc natychmiast wyobraził sobie, że tegoroczna gratyfikacja będzie znacznie większą, bo wszakże i praca była mozolniejszą skutkiem owéj pożyczki dla