Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/97

Ta strona została przepisana.

Tunisu, na któréj pryncypałowie tak świetny zrobili interes, że pan Joyeuse z przekonaniem orzekł, iż Turków tą razą, zanadto oskubano.
— O niezawodnie, gratyfikacja będzie znaczną! upewniał się marzyciel idąc daléj, a w wyobraźni widział się już idącego w gronie kolegów po małych wschodach do gabinetu Hemerlingue’a, aby mu złożyć noworoczne życzenia. Pryncypał przeznacza wielką, niespodziewaną gratyfikację, żegna urzędników, a jego — pana Joyeuse zatrzymuje, chcąc z nim sam na sam pomówić. I o cudo! ów wiecznie zimny, w sobie zamknięty pryncypał, przemawia do niego łagodnym ojcowskim tonem i zapytuje go ile właściwie ma córek.
— Trzy, panie baronie! To jest nie, właściwie cztery. Przepraszam, ja... ja... najstarsza już jest bardzo rozumna.
Baron pytał się następnie o jéj wiek.
— Najstarsza, Alice, ma lat dwadzieścia, panie baronie. Potem mamy jeszcze ośmastoletnią Elizę, która się przygotowuje do egzaminu na nauczycielkę; Henrietta jest w szesnastym, a Eaza czyli Yaja dopiero w czternastym roku.
Baron ubawił się ostatniém imieniem i wypytywał się o środki egzystencji tak licznéj rodziny.
— Moją pensją opędzamy wszelkie nasze potrzeby, panie baronie. Dawniéj miałem wprawdzie troszkę zaoszczędzonego grosza, lecz choroba mojéj żony, wychowanie dzieci...
— Wiem, wiem, panie Joyeuse. Pensja pańska jest jednakże niewystarczającą, dla tego podwyższam ją do pięciuset franków miesięcznie.
— O, to za wiele, panie baronie! zawołał w téj chwili głośno pan Joyeuse w ucho policyjnemu serżantowi, z którym skutkiem nieuwagi gwałtownie się zderzył. Ten