Ta strona została skorygowana.
— Wieleż zatem?
— Dwadzieścia tysięcy! i to jutro, o piątej, koniecznie, inaczej komornik, zajęcie i tym podobne rzeczy... — gryzł w rozdrażnieniu cygaro, mrucząc: — tego nie zniosę, prędzej w łeb sobie palnę...
Więcej matce nie było potrzeba.
— Nie mów tego! jutro o piątej... — i gwałtownie rękami zatykała mu usta, nie chcąc dopuścić, ażeby wymówił straszne słowo „śmierć“.