Całą noe spać nie mogła. Myśl o tak wielkiej sumie, kołowała jej po głowie. Dwadzieścia tysięcy! dwadzieścia tysięcy franków! zkąd ona je weźmie? do kogo się uda? i to w tak krótkim przeciągu czasu! Myślą przebiegała różne nazwiska, osoby... napróżno! Freydet?... Tylko, co oddał jej podobną przysługę. Samy?... Bez grosza aż do ślubu! A zresztą czy w Paryżu można gdzie pożyczyć 20,000? Czy je kto da? Tylko taki poeta z prowincyi mógł to uczynić. W Paryżu, w towarzystwie, pieniądze są sprężyną ukrytą... Przypuszcza się, że każdy mieć je powinien, trzeba być wyższym po nad podobne błahostki, w przeciwnym razie, bywa się wykreślonym z listy osób „przyzwoitych“.
Podczas gdy rozgorączkowaną, panią Astier dręczyły podobne myśli, obok spał jej mąż, zwrócony do niej plecami, które poruszały się równomiernie od jego ciężkiego sapania. To łóżko, w którem od lat trzydziestu sypiali, nie mają w niem nic wspólnego prócz pościeli, było jedną ze smutnych stron ich pożycia, nigdy jednakże oboję-