Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/119

Ta strona została przepisana.

i także dla tego, że nazwisko Védrina, było jednem z trzech, czy czterech, które konwenans światowy, na przekorę gustom i wychowaniu swemu wybiera i uwielbia szalenie, sam nie wiedząc za co, przez pewną pretensyę do oryginalności artystycznej.
Ta niekształtna i brutalna postać, miała ozdabiać grób jej Herberta!... oh! nie, nie... ale szukała powodu odmowy i znaleźć go nie mogła.
— Panie Pawle — mówiąc między nami — dzieło to jest znakomite.... noszące piętno Védrina.... ale przyznaj pan, że trochę smutne!
— Jak przystaje na grób...
— Potem... jeśli już mam prawdę powiedzieć... Wyznawała wśród wahania, że ten człowiek zupełnie nagi, wydawał się jej niewłaściwym, możnaby sądzić, że z natury wzięty. — A widzi pan, ten biedny Herbert, taki był przyzwoity, tak dobrze wychowany... na coby to wyglądało?
— Prawda... po namyśle odpowiedział Paweł bardzo poważnie; i rzucając w wodę przyjaciela Védrina, równie spokojnie jak się topi kocięta dodał: Zresztą, mniejsza, jeśli ta figura nie podoba się pani, można ją zastąpić, a nawet żadnej nie pomieścić. To będzie bardziej przejmujące; namiot pusty, łoże usłane a na niem — nikt...
Księżna zachwycona, szczególniej z powodu, że się pozbyła tego brzydkiego nagiego człowieka, wołać zaczęła: