Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/126

Ta strona została przepisana.

Oboje stali nieruchomo, w takiem milczeniu, że zdawali się być częścią grobowca; jakiś mały szary ptaszek sfrunął na stopnie, chcąc schwytać robaczka, pełzającego po kamiennej posadzce.
— To słowik, — rzekł po cichu Paweł, przerywając rozkoszne milczenie.
Ona chciała zapytać:
— Czy one śpiewają jeszcze w tym miesiącu, — ale w tej chwili Paweł, siedząc na brzegu kamiennego łoża, przyciągnął ją na swoje kolano i przechyliwszy w tył jej głowę, wycisnął na jej ustach namiętny pocałunek, który ona równie namiętnie oddała.
„Bo miłość silniejszą jest od śmierci“, opiewały słowa Sulamity, wyryte nad ich głowami, na czarnym marmurze.
Gdy księżna wróciła do domu, zastała tam panią Astier. Z objęć syna, przeszła w objęcia matki, choć jedno było równie niepewne jak drugie, i wsparta na jej ramieniu płakała długo, skarżąc się urywanemi słowy:
— Ach droga przyjaciółko! żebyś wiedziała, jaka ja jestem nieszczęśliwa!... ach! żebyś wiedziała.
Rozpacz jej była równie wielką, jak trudnem było jej położenie; formalnie przyrzekłszy swoją rękę księciu d’Athis, związała się z tym zdobywcą serc, który ją oczarował, a którego z całego serca przeklinała teraz.