Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/135

Ta strona została skorygowana.

— Kochany kolego.
Mistrz mój Astier poprawił:
— Przyszły kolego.
Śmiano się, przyklasnąwszy i wszyscy nazywali mię: „przyszłym kolegą“; na pożegnanie ściskano mi rękę w znaczący sposób, mówiąc: „do widzenia, wkrótce się zobaczymy“, robiąc aluzyę do moich odwiedzin.
Nieznośna to rzecz, składanie tych akademickich wizyt, ale cóż robić, wszyscy muszą przejść tę próbę.
Astier Réhu opowiadał mi po obiedzie, że podczas jego wyborów, stary Dufause, zmusił go dziesięć razy przychodzić do siebie i dopiero za jedenastym przyjął.

Jak widzisz, trzeba tylko chcieć. Ostatecznie, wrazie śmierci Loisillona lub Ripault-Babina, (obaj są chorzy, ale więcej nadziei mam na Ripault-Babina); jedynym groźnym moim współzawodnikiem byłby Dalzon. Zdolny, bogaty, żyje dobrze z książętami[1] i piwnicę ma doskonale zaopatrzoną. W młodości swojej popełnił za to grzech literacki; jest to utwór wierszowany р. n.: „Goła od stóp do głów“, wydany w Eropolis, bez podpisu autora — niemożliwy. Powiadają, że całe wydanie wycofał z obiegu i zniszczył, ale

  1. Mowa o książętach Orleańskich, których prawie wszyscy członkowie Akademii, są stronnikami. (Przyp. tł.).