Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/14

Ta strona została przepisana.

nem dodał — niech mama się nie niepokoi, przejdzie to, jak wiele innych chwil podobnych.
Matka podała mu kapelusz, którego szukał, widząc, że nic tu nie wskóra; aby zatrzymać go dłużej, zaczęła mu teraz opowiadać o swoich interesach. mianowicie o pewnem małżeństwie, które zamierzała skojarzyć.
Na wzmiankę o małżeństwie, Paweł drgnął, spojrzawszy z ukosa na matkę.
— Małżeństwo? czyje? — zapytał.
Zobowiązała się wprawdzie rzecz całą w tajemnicy zachować, ale zresztą... synowi...
— Księcia Athis — rzekła.
— Samy? Z kim?
Odwróciła się do niego bokiem:
— Nie znasz jej... Cudzoziemka, bardzo bogata. Jeżeli mi się uda, będę mogła ci dopomódz. Warunki już są ułożone, umowa zawarta listownie.
Paweł uspokojony, uśmiechał się.
— I cóż księżna?
— Księżna? Nie wie o niczem.
— Chcieć ożenić jej ukochanego Samy, jej księcia? Przecież ten stosunek trwa już od lat piętnastu.
Pani Astier machnęła ręką z okrutną obojętnością, jaką kobiety mają czasami jedna dla drugiej.
— To trudno — rzekła — w jej wieku...
— Wiele ona może mieć lat?