Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/200

Ta strona została przepisana.

Mówił z takim akcentem prawdy w głosie, oczy jego mrugały z takim wyrazem wewnętrznego zadowolenia, że dożywotni sekretarz powracał do swego archiwum, trzasnąwszy drzwiami ze złości.
Doprawdy nie warto było tak pracować i zacząwszy od najniższych stopni dojść do szczytu sławy literackiej, być historykiem domu Orleanów i ozdobą Akademii francuzkiej, jeżeli jeden kieliszek wina może ciemnemu chłopu sprawić równe zadowolenie, ale w chwilę potem, usłyszawszy jak froter powiadał Korentynie, że „kpi sobie z salonu sławnego Villemaina“, profesor wzruszał ramionami i zamiast zazdrości czuł głębokie politowanie dla takiego nieuctwa.
Co się tyczy pani Astier, ta wyrósłszy i wychowawszy się w Instytucie, w każdym kamieniu brukowanego dziedzińca, na każdym stopniu starych i zakurzonych schodów odnajdywała wspomnienia lat dziecinnych, zdawało jej się, że po długiej nieobecności wracała do siebie i daleko lepiej od męża oceniała korzyści, jakie przynosiło im obecne stanowisko: niepotrzebowali płacić komornego, dostawali światło i opał, co pozwalało zaoszczędzić trochę na zimowe przyjęcia, przytem zwiększona pensya, wpływy, stosunki mogły być bardzo korzystnemi dla Pawła i pomódz mu do uzyskania obstalunków.