Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/201

Ta strona została przepisana.

Dawniej, pani Loisillon, wychwalając zalety swego mieszkania w Instytucie, nie zaniedbywała nigdy dodawać z przechwałką:
— Nawet królowe przyjmowałam tutaj.
— A tak! w komórce... — dodawała złośliwie poczciwa przyjaciółka Adelajda, wyciągając długą szyję.
Rzeczywiście w dnie długich i męczących posiedzeń, zdarzało się nieraz, że która z księżniczek zwiedzających Instytut, wychodząc z posiedzenia, oddawała niekoniecznie bezinteresowną wizytę żonie dożywotniego sekretarza...
Za gościnne przyjmowanie podobnych odwiedzin, pani Loisillon otrzymała teraz miejsce przełożonej a pani Astier z pewnością również potrafi w danym razie z korzystać z „komórki“.
Jedna rzecz tylko psuła jej zadowolenie, mianowicie znacznie chłodniejsze stosunki z księżną Padovani, co niedozwalało jej pojechać do syna do Mousseaux. W samą porę jednak nadeszło zaproszenie do Clos-Jallanges, mogła bowiem znajdować się w blizkości syna i miała nadzieję odzyskania powoli względów pięknej Anotnii, dla której stawała się znowu czułą, widząc jej dobroć dla Pawła.
Profesor, którego zaległa i przez parę miesięcy nieodrabiana przez Loisillona robota zatrzymywała w Paryżu, pozwolił jechać żonie, obiecując również przepędzić dni parę u swych przyjaciół ale w gruncie postanowił nie rozstawać się z uko-