wyraźnie przeczytać na środku kartki, tuż pod podpisem Karola V, stempel fabryczny:
Angoulême
— To chemik Delpech, uczony nasz kolega z Akademii nauk...
Ale uwagi te jak szmer niewyraźny dochodziły zaledwo uszów Leonarda, który pobladł nagle, tak że zbielały mu paznokcie trzęsących się palców, w których trzymał trzy autografy:
— Dzisiaj wieczorem, panie Bos, będziesz pan miał zwrócone sobie dwadzieścia tysięcy — zdołał nareszcie wyjąkać drżącym się głosem.
Bos skarżył się żałośnie:
— Pan baron dał mi za nie dwadzieścia dwa tysiące...
— Dobrze! niech będzie dwadzieścia dwa — rzekł Astier-Réhu — ledwie mając siłę odprowadzenia obu panów do drzwi.
W przedpokoju, zatrzymał kolegę z Akademii napisów Starożytnych i pokornym głosem błagał go, aby dla honoru Akademii, zamilczał o całej tej sprawie.
— Jak najchętniej, drogi mistrzu... ale... pod jednym warunkiem...
— Mów pan! proszę...
— Otrzymasz pan wkrótce list, oznajmiający postawienie mojej kandydatury na miejsce Loisillona...