Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/210

Ta strona została przepisana.

tych autografów walały się w kurzu na strychu starego pałacu w Menilmontant.
Jeżeli czasami, wskutek jakiej złośliwej uwagi, ze strony księcia autografów, jakakolwiek wątpliwość zachwiała dobrą wiarą mistrza, wnet uspakajała go zimna krew introligatora, siedzącego spokojnie przy stole, lub też polewającego sałatę w cichym, zielonym ogródku. Zadowolnił się objaśnieniem Fage’a, który widoczne na niektórych kartkach podskrobywanie, tłomaczył podróżą po morzu, kiedy cały zbiór przewożono do Anglii w czasie emigracyi. Spokojny i pewien siebie, szedł profesor szybkim krokiem przez podwórko, unosząc za każdym razem nowy nabytek, za który dał pięćset, tysiąc, a czasem nawet dwa tysiące franków, stosownie do wartości historycznego dokumentu. W gruncie jednak, chociaż mistrz sam przed sobą nie przyznawał się, do robienia tych zbytków, których nikt z otaczających nie zauważał, popychała go daleko więcej żyłka amatorska, niż zamiłowanie historyi.
Chociaż cenną była izdebka przy ulicy de Beaune, w której zwykle odbywał się handel, jednakże uważny spostrzegacz nie byłby się omylił: ten głos mówiący z udaną obojętnością, spieczone wargi szepczące: „pozwól pan zobaczyć“ — ręce trzęsące się od chciwości, były to widoczne objawy rozwijającej się namiętności, mającej niedługo przemienić się w manię, która jak grzyb szkodliwy, niszczy i pochłania